Łaaa, mam takie zaległości, że nie wiem od czego zacząć!
Niedługo pojawi się nowa seria Kiliana, różana świeca Yankee miażdży mocą, Candy Rose Montale trafił na listę must-have’ów i chyba w ogóle róża do łask wraca, bo wszędzie jej ostatnio pełno… Z niecierpliwością wyczekuję La Fille de Berlin Lutensa i Rosae Mundi Profumum Roma, bo te marki rzadko kiedy mnie zawodzą. Ostatnio w ogóle ;]
Tymczasem w ogrodzie dobra i zła…
… Nisha ociera brodę.
Pociekło jej na samą myśl o kilianowych szkatułkach.
No co jak co, Kilian wie jak kupić takie sroki jak ja. Wie jakich symboli użyć, w jakie klimaty się zapuścić. W tej kasetce z wężem jestem tak beznadziejnie zakochana, że – obawiam się – byłabym w stanie kupić którykolwiek z tych zapachów, dla samego opakowania. W ciemno.
Lecz tym razem los postanowił mnie oszczędzić: fiolki wszystkich trzech zapachów leżą przede mną, lśniące i kuszące…
Dziś będzie o Forbidden Games.
Miało być tak. Ale tak nie jest.
Jest gorzko i cierpko. Tak intensywnie kwaskowo-soczyście, aż mam ochotę wgryźć się w miękką brzoskwinię i poczuć, jak jej sok cieknie mi po brodzie, po czym popchnąć ją kilkunastoma dojrzałymi śliwkami. Nuta otwarcia jest tak uzależniająca i apetyczna, że od dłuższego czasu chrzaniąc rozwój kompozycji, dosmarowuję się FG, żeby jeszcze raz poczuć nuty głowy. PROFANACJA, wiem, ale jakże przyjemna.
Po godzinie…
… i jeszcze jednym kwadransie, bo zapomniałam że miałam czekać i znowu się usmarowałam.
Cudownie świetlista i pikantna goryczka powoli zanika, nabierając miękkich, puchatych kształtów. Na kwaskowe śliwki opada mgiełka z mrożonych płatków róży i cukru-pudru; miałkiego, słodkiego, stapiającego się z soczystymi owocami. Wyobraźcie sobie misę przeciętych na połówki śliwek węgierek, posypanych słodkim puchem. Tak. WŁAŚNIE TAK.
Baza ku mojemu ogromnemu smuteczkowi, jest bardzo delikatna i niknie z każdą minutą. Wanilia, miód, żywice? Możliwe że gdzieś są, ale niestety nie na mojej skórze – jedyne co do mnie dociera, to bardzo skromne i grzeczne geranium. Nuta śliwek trwa przez wszystkie fazy zapachu, zmieniając się z owocowej eksplozji w delikatną strużkę słodkiego soku. Jak na mój nos – śliwkowo-jabłkowego. Z grzecznym geranium u boku.
Spytacie, co ma to wszystko do nazwy forbidden games?
Jeśli chodzi o grzeszność tego zapachu, to obżarstwo vel nieumiarkowanie mamy tu w żółtej koszulce lidera.
Nie sposób oprzeć się tym smakowitym akordom, nie sposób przestać spijać ich ze skóry. Chce się więcej, WIĘCEJ, intensywniej, nieważne że sok oblepia skórę i skleja włosy, a podbródek wystaje jak u Jabby the Hutt – przyjemność smaku jest zbyt duża, żeby z niej dla takich szczegółów rezygnować.
Nie wiem czy którykolwiek z pozostałych dwóch zapachów serii TGGE przebije to owocowe szaleństwo. Nie żebym mnie to martwiło. Szkatułka i tak kiedyś będzie moja, nieważne z którym soczkiem w środku!
Nuty:
głowy: jabłko, brzoskwinia, śliwka, cynamon
serca: róża bułgarska, geranium burbońskie, jaśmin
bazy: wanilia, miód, opoponaks
Data powstania: 2012
Twórca: b.d.
Koncentracja: woda perfumowana
Zdjęcie pochodzi ze strony www.thenonblonde.com
Tags: boskie geranium, jej wysokość róża, przyprawy, pyszności
Coś mi nie leża nowe kreacje Kiliana :( I nie wiem czemu. Zapewne to wina mojej skóry, ale jakieś takie niepodrygujące, słabe, krótkotrwałe… Niemniej, nadal będę testować, może mi się odmieni :) Bo nie miałabym nic przeciwko popadnięciu w zachwyt podobny do Twojego ;)
Ja właśnie po pierwszym zachwycie dziś trafiłam na spory zawód…
Zgadzam się z Tobą całkowicie, jakieś słabe są te nowe Kiliany – w zasadzie już od serii Asian Tales zauważyłam zmianę stylu. Lubiłam tę kilianową zawiesistość i gęstość; ale może [s]twórca stwierdził że tych densofilów jest zbyt mały odsetek i trzeba zrobić coś dla mniej hardkorowych nosów? ;]
Został mi jeszcze jeden zapach z białej linii. Ale aż się boję próbować po dzisiejszej skusze. Ech.