Dziś biorę w obroty drugi zapach z grzesznej linii Kiliana – Good Girl Gone Bad.
I dziewczyno, nie wiem czym nagrzeszyłaś, ale obawiam się że dni twoje są już policzone…
Zapach jest tak bliskoskórny i ulotny, że aż ciężko go opisać.
Otwarcie mocno wytrawne, namalowane ledwie umoczonym w ziołowej nalewce pędzlem. Muśnięte pojedynczym kwiatem pomarańczy i ochłodzone pudrowym… irysem? fiołkiem? Przez tę ulotność ciężko jest mi cokolwiek z GGGB wyłapać, bo mocniejsze wwąchanie się w skórę powoduje natychmiastowe „zmiecenie” z niej kompozycji.
Z czasem transparentną biel delikatnych kwiatów zakłócać zaczynają pierwsze brązowe plamki na płatkach – zapach nabiera „cielesności”, w ten zbyt intymny, pudrowo-mleczny sposób. Na tym etapie [wczesnego serca] przypomina mi Agent Provocateur w wersji Eau Emotionnelle: w obu zapachach występuje duet osmantus-i-jaśmin, który zbyt wykwiecony [miodowa róża, zielona tuberoza, narcyz – dość ciężkie towarzystwo], bez żadnego ostrzejszego, pilnującego kompozycję składnika, niestety ale się dusi – szybko i bezszelestnie.
Baza lekko się rozmywa, w ostatnim tchnieniu rozkwitając bladą różą, która szybko tonie w wodnisto-zielonym cieniu.
Po kilkunastu minutach próżno szukać go na skórze. Znika niezauważony, nie pozostawiając żadnych śladów.
Pozostaje cisza.
I moja podstępnie zamordowana nadzieja na wielką miłość.
Nuty:
głowy: jaśmin, osmantus, róża majowa
serca: tuberoza, narcyz, akord fiołka, akord śliwki
bazy: cedr, ambra, paczula, wetiwer, piżmo
Data powstania: 2012
Twórca: b.d.
Koncentracja: woda perfumowana
Boski obraz autorstwa Franciszka Żmurko.
Tags: nędza panie
Tag po prostu mnie rozłożył na łopatki haha
Ze smutkiem stwierdzić muszę, że bez tego taga żyć nie sposób ;]