by Kilian: Woman in Gold
Limoncello, różany likier, waniliowa nalewka. Wszystko razem, zamieszane – efekt jest tak upajający i narkotycznie błogi, że długo zostaje w pijanej z miłości pamięci.
Tak, to była miłość od pierwszego spotkania.
Tak, nieszczęśliwa i niespełniona, bo jak zobaczyłam cenę to aż na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam.
Dla mnie Woman in Gold to przede wszystkim płatki dzikiej róży: ten charakterystyczny, lekko kwaskowy, a jednocześnie słodki wściekle fuksjową słodyczą zapach…
Ach, uwielbiam latem zrywać płatki z krzewów i zanurzać w ich chłodnej słodyczy twarz, uwielbiam je ucierać z cukrem w makutrze albo gnieść w dłoniach i zachwycać się ich aksamitnym dotykiem.
Noszenie Woman in Gold to czysta hedonistyczna przyjemność, jakbym zanurzyła się po czubek nosa w różanych płatkach.
Oczywiście w zapachu można też wyczuć wanilię, paczulę czy bób tonka, ale umówmy się że w laskach wanilii albo w ziarenkach tonki nurzanie się nie byłoby już tak przyjemne ;)
