Lancome: La Vie Est Belle
Otwarcie nie zapowiada jeszcze tragedii. Jest słodko, ale też lekko chropowato i paczulowo. Niestety po krótkiej chwili radości do głosu dochodzi wielka, różowa LANDRYNA o gruszkowym smaku „identycznym z naturalnym”. Dramat! Ulepnie, plastikowo, tandetnie.
Dramat dla mnie tym większy, że LVEB postanowiłam przetestować na nadgarstku i trafiłam na skórzany pasek…
Cóż, jak do jutra nie wywietrzeje, to go chyba rytualnie spalę O.o