Nie cieszy mnie, że po długim czasie posuchy zamiast o perfumach, przyszło mi pisać o takich sprawach, ale za radą piratha postanowiłam wyjątkowo nie zlewać tematu ciepłym mo- milczeniem, bo z tego ciągłego milczenia nic dobrego nie wynika. Czasem trzeba się ubrudzić.
A skoro mój komentarz pod wpisem będącym bohaterem dzisiejszej tyrady został usunięty, ubrudzę się u siebie.
Otóż Pierwszy Megaloman Blogosfery Polskiej Ludowej postanowił wspaniałomyślnie „objąć patronatem” – w wersji później poprawionej „wypromować”, ale kto widział ten widział ;] – wszystkie blogi perfumowe, coby nam się żyło lepiej, spłynął na na splendor i „budżety reklamowe” większe do kieszeni trafiały… Wait, what?
Nawet nie wiem czy bardziej mnie to straszy czy śmieszy, nie zliczę od jak dawna. Kreowanie się na jedynego guru, wpływowego blogera i wybitnego specjalistę, stawianie samemu sobie laurek, a teraz pompatyczna próba ozłocenia swojego PR przez pogłaskanie innych blogerów po głowach, są w gruncie rzeczy dość żenujące.
Przymykałam oczy na wiele ekscesów wspomnianego wyżej, włącznie z przypisywaniem sobie zasług i sukcesów innych, manipulowanie informacjami czy choćby nazywanie się „perfumiarzem”; uważając tę walkę za walkę z wiatrakami [bo co z tego, że się człowiek naprodukował i coś napisał, skoro komentarz lub – w skrajnych przypadkach – cały wpis bywał usuwany?], ale może już wystarczy tego dobrego? Może miarka się przebrała?
Może warto wreszcie napisać, że budowanie „pozycji” takimi metodami to tylko desperackie i bezwzględne parcie na szkło, nie mające nic wspólnego z szumnym „dbaniem o swoje podwórko”? I może też warto uświadomić czytelnikom perfumowych blogów, że nie wszyscy „są tacy”, nie wszyscy cierpią na przerost formy nad treścią i nie wszyscy pod płaszczykiem pasji [i pseudo-oryginalnej, kontrowersyjnej jak artykuły w Fakcie grafomanii] patrzą jak by tu więcej na swojej pasji zarobić.
Ja z takimi osobami nie chcę mieć nic wspólnego ani nie chcę być w żaden sposób kojarzona. Koniec kropka.
Dziękuję za uwagę, idę otrzepać spódnicę.
W najbliższym czasie obiecuję wpis o tematyce zdecydowanie ładniej pachnącej :)
ależ przeciwnie… „bardzo dba o swoje podwórko”, w dosłownym tej sentencji znaczeniu… :)
Touché!
Ano dba. I „podwórko” to dobre określenie. Piaskownica byłaby jeszcze lepsza. :/
Świetnie napisane, Nisho! Praktycznie mogłabym po prostu się podpisać. Zalinkowałam u siebie. bo Pirath namówił mnie, żebym też się wypowiedziała.
Dziękuję! Cieszę się że również się wypowiedziałaś.
I też czekam na wisienkę na torcie w postaci wpisu Elve…
Też się zastanawiasz, czy Bucyk celowo wybrał na obwieszczenie „patronatu” dzień po tym, jak Elve ogłosiła, że wyjeżdża na dwa tygodnie, a my akurat nie udzielałyśmy się od jakiegoś czasu.
Hm, w sumie nawet się nie zastanawiałam nad tym zanadto, co by wątłego zdrowia bardziej nie nadszarpywać, ale rzeczywiście – może liczył na to, że się niezauważony prześlizgnie i że przyschniętego tradycyjnie nikt ruszać nie będzie? ;]
[…] sobie podlinkować interesujące wypowiedzi w tym temacie Nishy i wiedźmy z […]
Tu też jest fajnie, jak u PIRATHA. I tez piszą o tym wychudzonym mesjaszu zapachowym;-)
„Wychudzonego mesjasza” jeszcze nie znałam! Energię do życia czerpie pewnie z blasku swojej zajebistości ;]
[…] Jej wypoczynku nieistotnymi pierdołami, przemówiła elve (dołączając do krytycznych wypowiedzi Nishy, Sabbath, wiedźmy z podgórza i mojej)… jakby ktoś nie wiedział: elve – autorka […]
Podpisuję się rękami i nogami! Choć rzekomo pisząc bloga perfumeryjnego to Polskim blogerem nie jestem. Ołkej, jak zwał tak zwał.
Ale wychwalania się na każdym kroku i stawiania ponad wszystkich innych również tolerować nie będę.
Tak samo jak nie będę tolerował kopiowania informacji o nowych zapachach z forum o perfumach Gazety Wyborczej.
Nie wspomnę o tym, że niektórych informacji nawet nie jest łaskaw sprawdzić, jak choćby ostatnio, gdy pisał o limitowamych edycjach zapachów, w tym Houbigant Fougere Royale Parfum, którego to rzekomo nie ma w Polsce, a tak naprawdę jest od jakiegoś czasu…
Może za słabo zna angielski i przez to nie wie, jak fajnie piszesz? ;)
A gdybyś chciał kiedyś zapytać, czy można upaść niżej, odpowiem Ci: MOŻNA! Można na przykład podszywać się pod kogoś innego! Linkuję na dowód wpis Piratha i uroczą [do czasu] dyskusję, która się pod nim rozwinęła:
http://perfumomania.wordpress.com/2013/02/20/prada-luna-rossa-czyli-morska-bryza-bez-grama-wody/
Edit: sprawa poszła o krok dalej…
http://www.sabbathofsenses.com/2013/02/uwaga-oszust.html
http://perfumomania.wordpress.com/2013/02/20/twister-i-jego-desperakie-proby-ratowania-reputacji-przez-podszywanie-sie-pod-sabbath/
powiem tylko jedno słowo: masakra
Ano…
Sam obiekt tej rozmowy zabrał głos w swojej własnej sprawie. Nie omieszkał dodać „zachęty reklamowej” na kolejne super warsztaty prowadzone przez niego.
*Ksztusi się z wrażenia*
Nooo. Dobra reklama „śródtekstowa” nie jest zła ;)