L’Oreal: Ambre Libertine
Ciepłe, miękkie jak maślane ciasteczka otwarcie rozpływa się na skórze korzenno-pudrową chmurką. Bardzo komfortowy i kremowy orient z nutką szypru od samego początku przypomina mi jesiennego klasyka – Opium.
Niestety, w przeciwieństwie do Opium, Ambre Libertine jest delikatny i dość jednostajny, żeby nie powiedzieć – płaski. Szybko również zaczyna dominować mydlana, słodka baza, którą kojarzę z wielu m.in. avonowych, pseudo-ambrowych orientalnych zapachów.
Miły, choć wtórny.
Plus za nazwę oraz mój rocznik produkcji ;]
