L4. Żebym chociaż złamała nogę, zaciążyła albo cierpiała z powodu wyrzynających się naraz czterech ósemek, ale nieee… Tradycyjnie i jak co roku padło na zatoki, skutkiem czego nie odróżniam w smaku czekolady od wasabi, a Aziyadé [w kolejce do recenzji] wydaje się być noszalna. Słowem: KATARSTROFA.
Ale żeby nie było – robię coś! Uzupełniam Short Stories i skrypty z warsztatów.
Polecam zajrzeć, trochę się tego nazbierało.
Tymczasem wracam do wysmarkiwania sobie mózgu. Olé!
Ja chyba jednak wolę, żebyś nie łamała nogi.
Skoro i tak jesteś niewiąchająca, podeślę Ci pytania do wiesz czego.
Jak tylko się wyrobię, bo na razie mdli mnie z niewyspania.
Zdrowiej Nisho. :)
Dzięki :*
Widziałaś nowe Amouage? Interlude. NIEBIESKI flakon. Znowu. Kurde moda jakaś.
Nawet go już zrecenzowałam, moja droga ;)
O ja pier… A ja nawet skomentowałam tamten wpis. Obecnie jestem jednak usprawiedliwiona z ‚mega zwiechy’.
:D
łojejki, coś mi się wydaje po tym anonsie, że pojeździsz sobie po Aziyade jak piłkarze po murawie narodowego ;) ale trzymam kciuki za rychły powrót do zdrowia…
ściski pirath
Określenie mojego związku z Aziyade statusem „to skomplikowane” byłoby mocnym niedopowiedzeniem :D
Żeby było zabawniej „A” na Twojej skórze jest naprawdę niezły, a najśmieszniejsza w tym wszystkim jest dłuuuuga historia Twojego obrzydzenia tym zapachem, która kończy się zupełnie niespodziewanym zauroczeniem. hahaha. Ciekawe czy to sprawka zatok, czy jednak coś się w Tobie zmieniło drastyczie.
„zaciążyła” może teścik, kto wie? muahahaha
Jak wracałam do domu z Aziyade na szyi, w pewnym momencie prawie mnie udusiła… Więc jednak ciągle bardziej hate niż love. Chyba że po kropelce. Tylko czy ja umiem używać perfum PO KROPELCE?
Poczekam, wyleczę się do końca i spróbuję raz jeszcze.
Do stu razy sztuka?
Witaj. Nawet jeśli masz odpływ weny to chwilowy, wróci w najmniej oczekiwanym momencie tylko jej nie poganiaj. Z weną jest jak z kobietą. Zabiegasz, starasz się i…nic.Spuścisz z oka, zlekceważysz to nie da ci spokoju. Nie piszesz często ale za to jak!